Przelewy24 Logo
PayPal Logo
Visa Logo
Mastercard Logo
Google Pay Logo
Apple Pay Logo

Dostawa oczekiwana w 2-3 dni robocze

delivery

Bezpieczne płatności

safe

Koszyk jest pusty

Chcesz kupować nasze produkty?
Zapoznaj się z naszym czujnikiem  FreeStyle Libre 2 lub pakietem startowym i dodaj go do koszyka.

Wiele lat ukrywałam cukrzycę

W dorosłość z FreeStyle Libre 2

Z ziemi włoskiej do…

Każdy, kto jedzie do Włoch, chce przywieźć z Wiecznego Miasta piękne pamiątki. Nasza bohaterka, Anna Tyralik, przywiozła z Rzymu do Warszawy cukrzycę i sensory FreeStyle Libre 2. Poznajcie jej historię!

Czy to prawda, że Twoja cukrzyca ma pochodzenie włoskie?

Można tak powiedzieć (śmiech). Do Włoch wyjechałam na stypendium w październiku 2019 roku. Zdążyłam poznać trochę miasto, ale w grudniu moje samopoczucie znacznie się pogorszyło. Byłam osłabiona, miałam skurcze mięśni, często oddawałam mocz, wciąż czułam pragnienie, nawet w nocy. Usprawiedliwiałam swój stan zmianą miejsca, myślałam: „to moja reakcja na przeprowadzkę”.

Długo trwał ten stan?

Kilka tygodni. Doszło do tego, że bardzo pogorszył mi się wzrok. Widziałam zamazany obraz, nie byłam w stanie robić notatek, przygotowywać się do zajęć. Aż w końcu przestałam rozpoznawać znajomych z uczelni. Udałam się do lekarki pierwszego kontaktu – we Włoszech podstawowa opieka zdrowotna funkcjonuje podobnie jak w Polsce. Zapytała, czy w mojej rodzinie ktoś choruje na cukrzycę.

A choruje?

Tak, świadomość istnienia cukrzycy towarzyszy mi od dziecka, ponieważ mamy w rodzinie „cukrzycowy gen”. Cukrzycę typu 1 ma trójka mojego rodzeństwa, a jest nas pięcioro! Choroba dotknęła też mojego tatę oraz bratanka i bratanicę. Mimo to pani doktor uspokoiła mnie, że nie powinnam martwić się na zapas. Ale powiedziała też, że nie powinnam zwlekać z badaniem krwi. Zrobiłam je.

Co pokazały wyniki?

Mój cukier był na bardzo wysokim poziomie – 420 mg/dl, co wskazywało na to, że przez dłuższy czas musiałam funkcjonować z takimi parametrami. To tłumaczyło moje kiepskie samopoczucie. Wyniki wysłałam mailem do mojej pani doktor. Potwierdziła, że mam cukrzycę typu 1, po czym skierowała mnie do szpitala. Zmartwiłam się, ponieważ moje rodzinne doświadczenia wskazywały na to, że pewnie spędzę w nim sporo czasu, a ja jeszcze wtedy bardzo słabo mówiłam po włosku (wykłady na uczelni odbywały się w języku hiszpańskim). Okazało się, że nie musiałam zostać w szpitalu, aby ustabilizować poziom cukru. Otrzymałam zestaw penów, insulinę i glukometr, a także kartkę z rozpisaną dietą i usłyszałam życzenia: powodzenia! Myślę, że takie podejście do mnie wynikało z tego, że znałam specyfikę cukrzycy. Jednak okazało się, że teoria ma niewiele wspólnego z praktyką. Tym bardziej że do tej pory patrzyłam na życie cukrzyków z boku. Fakt, choroba dotyczyła moich bliskich, ale kiedy nie przeżyje się czegoś na własnej skórze, trudno mówić o jakimkolwiek doświadczeniu.

Czy spodziewałaś się, że ze względu na obciążenie rodzinne również możesz zachorować na cukrzycę?

Nie, ponieważ moje rodzeństwo zachorowało w wieku nastoletnim, a bratankowie w momencie diagnozy byli jeszcze młodsi – mieli 3 i 5 lat. Natomiast ja byłam wtedy po trzydziestce. Szczerze mówiąc, myślałam, że ta choroba już mnie „nie złapie”.

Jak wyglądały Twoje początki z cukrzycą?

Mimo że zostałam dobrze poinstruowana przez personel szpitala Campus Bio-Medico w Rzymie, pierwsze trzy tygodnie były bardzo trudne. Stosowałam się do wskazówek żywieniowych, skrupulatnie przeliczałam ilość węglowodanów na każdy posiłek. Cały czas poruszałam się z kartką, według której jadłam posiłki. O ile dieta była do opanowania, gorzej radziłam sobie z kontrolą cukrów. Kiedy wychodziłam ze szpitala, od lekarza prowadzącego usłyszałam pamiętne zdanie: „Będziesz miała miesiąc miodowy ze swoją trzustką”.

Co to oznaczało w praktyce?

Kiedy trzustka wyrzuca resztki insuliny, w organizmie zachodzą różne procesy. W moim przypadku bardzo często spadał mi cukier, przez co nie udawało mi się dobrze dobierać jednostek insuliny do ilości pokarmów, które zjadałam. Cały czas borykałam się z bardzo dużymi wahaniami cukrów. A jeszcze wtedy nie korzystałam z FreeStyle Libre 2, używałam wyłącznie glukometru, co nie dawało stabilizacji ani poczucia bezpieczeństwa.

W jaki sposób kontrolowałaś cukry na uczelni?

Gdybym wtedy miała FreeStyle Libre 2, po prostu mierzyłabym go w łatwy sposób i od razu widziałabym wynik. A wtedy, na studiach, aby sprawdzić poziomy cukru, musiałam szukać ustronnego miejsca, odchodzić na bok. Często zdarzało się, że pomiarów dokonywałam pod ławką, za drzwiami, w toalecie. Czułam się skrępowana.

Miałaś trudności z zaakceptowaniem choroby, czy dzięki temu, że była Ci znana, stało się to prostsze?

Ze względu na duże wahania cukrów miałam problem z tym, aby pogodzić się z nową rzeczywistością. Trudno było mi zaakceptować zmianę – w końcu przez 30 lat żyłam bez cukrzycy. Nagle okazało się, że muszę zwracać większą uwagę na to, co i kiedy jem. Wcześniej nie było to dla mnie istotne – nie miałam problemu, aby zjeść w jakimkolwiek miejscu, czy to w domu, czy idąc ulicą. Nie musiałam też pilnować pór posiłków. Natomiast cukrzyca zobowiązała mnie do zmian w diecie. Do tego doszedł ból związany z tym, że musiałam się kłuć. Wtedy często zastanawiałam się, czy naprawdę to wszystko dotyczy właśnie mnie. Może nie było w tym buntu ani złości – raczej niedowierzanie.

FreeStyle Libre 2 pomógł Ci zaakceptować chorobę?

Z pewnością odegrał w tym znaczną rolę. Wiedziałam, że taki sprzęt istnieje, ponieważ używali go moi bratankowie. Zarówno oni, jak i ich rodzice byli z niego bardzo zadowoleni. Mówili, że dzięki niemu z łatwością kontrolują cukier. Zapytałam moją włoską panią doktor o to, czy i ja mogłabym zacząć używać systemu – tam diabetycy otrzymują sprzęt w ramach ubezpieczenia. Usłyszałam, że owszem, wypisze mi ten sprzęt, jeśli zadbam lepiej o siebie i poprawię wyniki.

Miałaś motywację. Trzy miesiące wystarczyły?

Tak. Zaczęłam bardziej dbać o wszystkie aspekty, m.in. przygotowywałam sobie drugie śniadanie i obiady, spożywałam je na uczelni. Po trzech miesiącach poszłam na badania krwi. Moja hemoglobina była o wiele lepsza! W styczniu 2021 roku otrzymałam FreeStyle Libre, a rok później FreeStyle Libre 2. Była to ogólna zmiana dla wszystkich użytkowników systemu we Włoszech.

Ktoś Cię przeszkolił czy otrzymałaś tylko instrukcję, podobnie jak w przypadku wcześniejszego wypisu ze szpitala?

Korzystanie z systemu FreeStyle Libre okazało się bardzo intuicyjne. Od razu zainstalowałam aplikację w telefonie, dzięki której miałam pełen wgląd w moje parametry. Jestem po ekonomii, mój umysł jest analityczno-logiczny, w związku z czym zafascynowało mnie działanie systemu. Wszystko analizowałam i miałam z tego frajdę. Jednak dla mnie najważniejszym elementem rewolucji w systemie FreeStyle Libre 2 jest otrzymywanie alarmów bez konieczności skanowania. Daje to poczucie ogromnego bezpieczeństwa w codziennym życiu diabetyka – w ciągu dnia, a przede wszystkim w nocy.

Wiem, że prowadzisz aktywny styl życia. Czy system FreeStyle Libre 2 Ci w tym pomaga?

Bez systemu byłabym w tej sferze ograniczona. Lubię biegać, ale po diagnozie miałam problem z oddawaniem się mojej sportowej pasji. Obecnie dzięki FreeStyle Libre 2 biegam, gdzie i kiedy chcę. W trakcie biegu sprawdzam na ekranie telefonu wynik i wiem, w jakim jestem stanie. FreeStyle Libre 2 pomaga mi także w codziennym życiu.

W jaki sposób?

W lipcu tego roku wróciłam do Polski. Pracuję zawodowo w jednej z organizacji pozarządowych. Oprócz tego zaczęłam studia podyplomowe – chcę mieć drugi fach, zostać rzeczoznawcą majątkowym. Dzięki FreeStyle Libre 2 nie muszę ciągle myśleć o tym, co za chwilę będę robiła, jadła, czy mam przy sobie sok albo przekąskę. Nawet gdy wpadnę w wir pracy i zapomnę o całym świecie – a tak często się zdarza, ponieważ lubię pracę koncepcyjną – dzięki sensorom mam pewność, że jestem zabezpieczona.

Bo w razie czego usłyszysz alarm i będziesz mogła zareagować?

Dokładnie tak. Alarmy przydają się głównie w nocy i pomagają w spokojnym śnie. Z doświadczenia mojego rodzeństwa wynika, że cukry w nocy mogą naprawdę zaskoczyć. Nieraz byłam świadkiem niebezpiecznych sytuacji, przez co po diagnozie trochę bałam się iść spać. Odkąd noszę sensor na ramieniu, śpię spokojnie.

Czego Ci życzyć?

Tak dobrego czasu jak w ciągu tych pierwszych miesięcy po powrocie do Polski. Uważam, że mam dużo szczęścia i nawet gdy pojawiają się przeszkody, z biegiem czasu wszystko się układa i zawsze znajdują się osoby, na które mogę liczyć. Możesz mi również życzyć, abym nadal odkrywała, że moja choroba, pomimo tego, że coś mi odbiera, daje też szansę na rozwój w innych aspektach. Planuję również zapisać się do Stowarzyszenia Diabetyków. Mam nadzieję, że dzięki temu jeszcze lepiej poznam swoją towarzyszkę – cukrzycę.

Redakcja: Aleksandra Zalewska-Stankiewicz (Agencja Musqo)

ADC-85512 v.1.0

Wiele lat ukrywałam cukrzycę

Sprawdzanie poziomu cukru telefonem jest dla mnie jak mycie zębów

Loading...