Przelewy24 Logo
PayPal Logo
Visa Logo
Mastercard Logo
Google Pay Logo
Apple Pay Logo

Dostawa oczekiwana w 2-3 dni robocze

delivery

Bezpieczne płatności

safe

Koszyk jest pusty

Chcesz kupować nasze produkty?
Zapoznaj się z naszym czujnikiem  FreeStyle Libre 2 lub pakietem startowym i dodaj go do koszyka.

Żyję cukrzycą swoją i innych

Z sensorem na szczyt

Trzy wesela i sensor

Misha Syrotiuk pochodzi z Ukrainy, ale przez 17 lat mieszkał w Polsce. Kilka miesięcy temu po raz kolejny zmienił miejsce do życia – tym razem na Paryż. Wyznaje zasadę, że życie jest za krótkie, aby spędzić je w jednym miejscu. System FreeStyle Libre 2 pomaga mu żyć normalnie każdego dnia i planować przyszłość bez obaw.

Mogłeś mieszkać w każdym miejscu na świecie. Dlaczego wybrałeś Polskę?

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie szukała studentów informatyki, którzy chcieliby wziąć udział w projekcie finansowanym ze środków Unii Europejskiej. O tym programie usłyszał mój kolega, który przekonał mnie, że warto spróbować. Przeprowadziłem się do Polski na studia. Dzięki uczelni mogłem rozwinąć skrzydła – działałem w międzynarodowej organizacji AIESEC, czterokrotnie brałem udział w wymianie międzynarodowej work & travel w Stanach Zjednoczonych. Zwiedziłem m.in. Meksyk, Portoryko, ale też Grecję czy Estonię. I choć po dwóch latach nauki zmieniłem kierunek studiów, zostałem w Polsce na 17 lat. Mieszkając tu, poznawałem świat. Dzięki różnym wyjazdom zwiedziłem 26 państw na 4 kontynentach. W sumie pokonałem 5 tysięcy kilometrów stopem oraz ponad 200 tysięcy kilometrów samolotem.

Kiedy przyjechałeś do Polski, wiedziałeś już, że masz cukrzycę?

Nie. Chorobę zdiagnozowano u mnie przypadkowo. W 2014 roku moja dziewczyna, obecnie żona, pojechała do Chin na praktyki. Tak bardzo zafascynował ją ten kraj, że chciała w nim zostać na dłużej. Zaczęliśmy szukać tam zajęcia – i dla niej, i dla mnie. Znalazłem pracę w firmie informatycznej, ale żeby zostać zatrudnionym, musiałem udać się na konsultację lekarską. Poszedłem do jednej z warszawskich przychodni. Wykonano mi podstawowe badania krwi. Tego samego dnia otrzymałem telefon z informacją, że moje wyniki nie są dobre. Nie były też na tyle złe, abym nie otrzymał wizy czy pracy, jednak wtedy właśnie dowiedziałem się, że choruję na cukrzycę typu 1. Miałem 27 lat.

Czy wcześniej miałeś objawy wskazujące na to, że możesz być chory?

Żadnych typowych objawów. Nie czułem ani wzmożonego pragnienia, ani nie byłem osłabiony. Również w mojej rodzinie nie było przypadków cukrzycy. Gdyby nie potrzeba wykonania badań, żyłbym w błogiej nieświadomości długo i mogłoby to skończyć się bardzo źle – po roku mógłbym wylądować w szpitalu w poważnym stanie.

Poleciałeś wtedy do Chin ze świeżo wykrytą cukrzycą?

Tak. Zaraz po odebraniu telefonu z przychodni udałem się do lekarza. Skierowano mnie do szpitala, w którym spędziłem 5 dni. Pamiętam dokładnie, że we wtorek mnie z niego wypisano, a na piątek miałem zaplanowany lot do Chin, więc grafik był mocno napięty. Pakowałem się w biegu. Moje cukry były wysokie, ale nie na tyle, abym musiał używać strzykawek i insuliny. W Chinach spędziłem rok, czułem się bardzo dobrze. Regularnie mierzyłem sobie cukier, coraz więcej dowiadując się na temat cukrzycy. Choroba była pod kontrolą. Przez 2,5 roku nie musiałem brać insuliny. Cukry skakały tylko po zjedzeniu posiłków o dziwnych smakach albo po bardzo intensywnym wysiłku fizycznym, ale mimo to nie osiągały ekstremalnych poziomów. Z czasem sytuacja się jednak zmieniła…

Co się wydarzyło?

W 2016 roku wróciliśmy z Chin do Polski. Czekało nas sporo zmian. Znalazłem nową pracę, ale przede wszystkim postanowiliśmy zalegalizować nasz związek. Z uwagi na to, że moja żona pochodzi z Meksyku, a ja z Ukrainy, zorganizowaliśmy trzy przyjęcia weselne. Najpierw we Lwowie – dla 70 osób, drugie w Meksyku – jeszcze większe i trzecie w Warszawie. Były to przedsięwzięcia wymagające dużego zaangażowania z naszej strony i jednak dość stresujące. Wszystko działo się szybko, mieliśmy presję czasu. Po ostatnim przyjęciu moje cukry były już bardzo rozregulowane. Będąc jeszcze w Meksyku, zauważyłem, że trudno mi je utrzymać w ryzach. Poza tym miasto Meksyk leży na wysokości 2 tys. m n.p.m. – taka wysokość mocno wpłynęła na moje samopoczucie. Po naszym weselnym maratonie moje cukry przekroczyły poziom 200 mg/dl. Udałem się na wizytę do lekarza i okazało się, że muszę przyjmować insulinę. Wkrótce potem w moim życiu pojawił się system FreeStyle Libre.

Skąd dowiedziałeś się o systemie FreeStyle Libre?

Decyzję o tym, że muszę przejść na insulinę, podjęła pani doktor ze szpitala MSWiA, w którym spędziłem 3 dni. Kiedy wychodziłem do domu, otrzymałem darmowy sensor FreeStyle Libre. Nigdy wcześniej nie słyszałem o tym rozwiązaniu. To było 7 lat temu, wówczas nie było jeszcze aplikacji. Korzystałem ze specjalnego czytnika, dzięki któremu mogłem mierzyć poziom cukru. Od razu stwierdziłem, że system to rewelacyjne narzędzie, dobrze dostosowane do moich potrzeb. Od tego momentu cały czas z niego korzystam.

Cena nie była barierą?

Faktycznie comiesięczny wydatek w wysokości około 500 złotych był wtedy barierą dla wielu diabetyków. Ja na szczęście mogłem sobie pozwolić na ten zakup – miałem dobrą pracę. Zdaję sobie jednak sprawę, że bardzo duża grupa diabetyków nie była w stanie przeznaczyć pięciuset złotych co miesiąc na ten produkt. Cieszę się, że od stycznia jest refundacja FreeStyle Libre 2 i dużo więcej chorych może korzystać dzięki temu z systemu i lepiej kontrolować cukrzycę.

W jaki sposób FreeStyle Libre 2 ułatwia Ci życie?

Z FreeStyle Libre 2 żyję normalnie, jakbym nie miał cukrzycy. Dzięki sensorowi mogę swobodnie i bezpiecznie podróżować, co jest moją wielką pasją. Czuję komfort w samolocie, w metrze, ale też podczas uprawiania sportu – często biegam i jeżdżę rowerem. FreeStyle Libre 2 powoduje, że moje życie jest po prostu łatwiejsze. Na pewno bez tego systemu wszystko wyglądałoby inaczej.

Właściwie nie miałeś okazji przekonać się, jak wygląda kontrola cukrzycy i insulinoterapia bez FreeStyle Libre 2.

Na szczęście nie, ale wiem z doświadczeń innych osób chorujących na cukrzycę, że życie bez sensora jest o wiele trudniejsze. Zwłaszcza w przypadku osób, takich jak piloci czy kierowcy, których praca wymaga ciągłego skupienia. Zdarzyło mi się, że przez kilka dni nie miałem dostępu do sensorów, musiałem wtedy nakłuwać się nawet 10 razy dziennie. Źle to wspominam. Poza tym irytowało mnie, że trzeba było poświęcić tyle czasu na przygotowanie sprzętu i przeprowadzenie pomiaru. Z FreeStyle Libre 2 wszystko dzieje się samo.

Jesteś informatykiem. Zapewne również pod takim kątem patrzysz na FreeStyle Libre 2…

Tak – i jestem pod wrażeniem dopracowania szczegółów systemu. Bardzo wierzę w możliwości, które daje sztuczna inteligencja. Wcześniej bardzo chciałem, aby FreeStyle Libre 2 było powiązana w czasie rzeczywistym nie tylko z moim telefonem, ale także z urządzeniem mojej żony – teraz jest to możliwe dzięki udoskonaleniu aplikacji FreeStyle LibreLink i LibreLinkUp. W przyszłości byłoby świetnie, gdyby można było skomunikować FreeStyle Libre 2 z pompą insulinową w taki sposób, aby urządzenie dawało znać, kiedy trzeba podać insulinę. Ale to kosmetyczny detal. Uważam, że urządzenie świetnie się sprawdza. Nigdy mnie nie zawiodło.

Dużo podróżujesz – z żoną i pieskiem Coco. Co jest największym wyzwaniem dla osoby chorującej na cukrzycę podczas podróży?

Rzeczywiście, poza tym, że lubimy zwiedzać, mamy mnóstwo znajomych na całym świecie. Ostatnio nasi przyjaciele brali ślub w Wietnamie. Pojechaliśmy tam na trzy dni, dodajmy do tego dwa dni lotu – wszystko działo się bardzo szybko. Czułem, że poziomy moich cukrów szaleją. Tak jest zawsze, gdy zmieniam strefę czasową, gdy przebywam na dużej wysokości albo gdy zmienia się pogoda. Staram się unikać upałów, przebywać w klimatyzowanych pomieszczeniach. Jednak nie mogę odmówić sobie spróbowania w nowych miejscach lokalnego jedzenia.

Nie boisz się kulinarnych eksperymentów?

Nieco się obawiam, ponieważ nigdy nie mam pewności, ile cukru jest w danym posiłku. Ale mimo to podejmuję próby – kończy się różnie. Za to zawsze mam przy sobie insulinę, aby szybko zareagować. Na co dzień jem dużo surowych produktów.

Który z odwiedzonych krajów zrobił na Tobie największe wrażenie?

Po czwartym roku studiów wyjechałem na trzytygodniową wymianę do Tajwanu. Później przez rok mieszkałem w Kambodży. Azja mnie zafascynowała. Pracowałem jako nauczyciel ekonomii w Raffles College w Indonezji. Po powrocie do Polski zacząłem pracę w serwisie audioteka.pl. Razem z koleżanką zamierzaliśmy otworzyć sklep internetowy, który miał oferować akcesoria typu handmade tworzone w Kambodży z recyklingowanych produktów.

Twoja żona pewnie jest wyczulona na zmiany w Twoim samopoczuciu?

Jest świadoma, na czym polega cukrzyca. Reaguje na pewne sygnały, które daje moje ciało. Na przykład mówi, że mam bladą twarz albo że „wyglądam dziwnie”. Potrafi zauważyć we mnie zmiany zwłaszcza wtedy, gdy odpoczywamy, leżymy na kanapie albo siedzimy w restauracji. Od razu alarmuje. Czasem jest tak, że po prostu inaczej pada światło, co wpływa na mój wygląd, ale czasem rzeczywiście ma rację. Bywa i tak, że od razu widać, że coś się ze mną dzieje. Gdy człowiek ma niski cukier, czuje się tak, jakby wypił kilka kaw espresso – trzęsie się i poci.

Od kilku miesięcy mieszkasz w Paryżu. Jak tam wygląda opieka nad diabetykami?

Tego jeszcze do końca nie sprawdziłem. Przed przeprowadzką zabezpieczyłem sobie sprzęt na pół roku. Na pewno będę szukał w Paryżu odpowiedniego lekarza. Podobno we Francji cukrzykami zajmują się endokrynolodzy.

A czym będziesz zajmował się we Francji?

Pracuję w firmie, która produkuje gry mobilne. Zajmuję się marketingiem – reklamowaniem gier w większości krajów świata. Nie jest powiedziane, że kiedyś nie zamieszkam w jednym z nich.

Redakcja: Aleksandra Zalewska-Stankiewicz (Agencja Musqo)

ADC-82930 v.1.0

Żyję cukrzycą swoją i innych

Z sensorem na szczyt

Loading...